Zakarpacie i NATO. Ukraiński spór o ugodę z Budapesztem

 Problemy Zakarpacia stały się przedmiotem intensywnej debaty w ukraińskich mediach.  Przyczyną była wyznaczenie nowych rozgraniczeń administracyjnych, które dają większość Węgrom w niektórych regionach. Opozycja wobec prezydenta Zełenskiego podniosła argument, że Kijów uległa naciskom Budapesztu i „sprzedał” Zakarpacia  „prorosyjskiemu”  Orbanowi. Zwolennicy Zełenskiego z kolei przedstawiali to, to jako wynik korzystnego dealu polegającego na wycofaniu przez Budapeszt veto wobec specjalnego partnerstwa Ukrainy w NATO w zamian za ustępstwa wobec mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu.

Istotnie  NATO przyznało Status specjalnego partnera (Enhanced Opportunities Partner). Ukraina stała się szóstym takim partnerem NATO, wraz ze Szwecją, Finlandią, Gruzją, Australią i Jordanią. Sojusz podkreślił, że status wzmocnionego partnera nie oznacza żadnych kroków w kierunku członkostwa Ukrainy w NATO, ale Moskwa już wyraziła ubolewanie, czyli kierunek jest dobry. W NATO wszystkie tego typu decyzje podejmowane jednogłośnie w oparciu o kompromis i interesy wszystkich członków, co oznacza, że Orban musiał wycofać swoje zastrzeżenia.

Spór opozycji w obozem rządowym najprawdopodobniej na tym się nie zakończy. Za czasów prezydentury Petro Poroszenko stosunki między Kijowem a Budapesztem były napięte. Twierdzi się niekiedy, że winna leży po stronie Poroszenki, który w wyborach parlamentarnych 2014 roku złożył mniejszości  węgierskiej obietnice m.in. rozszerzenie praw autonomiczny oraz szereg innych udogodnię. Były to nieformalne uzgodnienia z   Vasyl Brenzovych  (w wyborach parlamentarnych 2014 nr 62 na liście wyborczej bloku Petro Poroszenko). szef ukraińskiej partii Węgrów. Obietnice te nie zostały spełnione i jako retorsja  Budapeszt blokował  współpracę  Ukrainy z NATO. Taka jest wersja krytyków polityki prezydenta Poroszenki.

W marcu 2020 r. Dmytro Kuleba, stały przedstawiciel Ukrainy w Radzie Europu za czasów Poroszenki, minister spraw u  Zełenskiego, stwierdził, że Węgry nie są prorosyjskie i że stosunki z Budapesztem można poprawić bez zmian obecnego ustawodawstwa ukraińskiego. Zapowiadało to ustępstwa wobec mniejszości, choć bez zmian ustawodawstwa dotyczącego mniejszości, krytykowanego przez Budapeszt.

Ta wypowiedz spotkała się z ostrą reakcją opozycji. Dobitne były tytuły prasowe:  „Na Zakarpaciu zostanie powołany węgierska autonomia”, Zełenski oddaje Berehowe (region zamieszkania Węgrów na Zakapaciu) Budapesztowi etc.” Z drugiej  strony stwierdzano, że zmiany mogą być dokonane w ramach reformy decentralizacyjnej rozpoczętej już za czasów Poroszenka. Na Zakarpaicu miano by  zwiększyć  Berehowski rajon (powiat) przez przyłączenia go z powiatem Wynohradowskim. W nowo powołanej jednostce administracyjnej będzie w 42% z obywateli Ukrainy narodowości węgierskiej.    Dodać można, że ludność Zakarpacia liczy 1.2 mln  z czego 150 tys. stanowią Węgrzy, a więc ok. 14%.

Ukraińskie media, przechylne Zełenskiemu,  twierdzą, że ministerstwo rozwoju regionalnego wytoczyło granice  nowego powiatu,  ponieważ postanowili uwzględnić  „stanowisko Ministerstwa Spraw Zagranicznych”. Deal Kijowa z Budapesztem przestawia obóz rządowy,  jako polityczny sukces o strategicznym znaczeniu, chodzi wszak o realizację konstytucyjnych zapisów o dążeniu Ukrainy do członkostwa w NATO.

Nie może to zasłaniać lokalnych problemów regionu. Obecnie jak i 5 lat temu pozostaję bardzo ważne pytanie o  separatyzmem na Zakarpaciu. Trudno zignorować wystąpienia Orbana, który wciąż powraca do traktatu z Trianon z 1929 roku, który uszczuplił w zasadniczy sposób terytorium Węgier,  między innymi o Zakarpacie. Region ten utraciły Węgry na rzecz Czechosłowacji, a wyniku rozbioru Czechosłowacji w roku 1938, władza węgierska powróciła tam. Krwawo stłumiono powstałą na krótko Ukrainę Zakarpacką ze stolicą w Użhorodzie, z którą narodowy ruch ukraiński wiązał nie małe nadzieje.

To jest dalsza przeszłość. Wielu jednak nie może zapomnieć, że skandalu, jakim było potajemne rozdawanie węgierskich paszportów przez konsula w Użhorodzie.

Być może jednak, to nie Węgrzy stanowią największe zagrożenie dla ukraińskiego Zakarpacia i nie groźba seperatyzmu, lecz prowokacje rosyjskie. To Mokswa stara się o stworzenie wrażenia, że regionowi grozi separatyzm. Odwołuje się jednak nie do mniejszości wegierskiej, lecz rusińskiej, mającej rzekomo stanowić o tożsamości regionu. W przeciwieństwie jednak do 150 tys. Węgrów, jedynie 10 tys. osób, deklaruje się jako Rusini. Ruch Rusiński jest sztucznie podtrzymywany z Moskwy.

Odpowiednie, silne służby specjalne mogą być gwarancją bezpieczeństwa i zapobieżenia prowokacjom. Zwolennicy Zełenskiego twierdzą, że docenia on  strategiczne znaczenie Zakarpacia. Dowodem na to ma być mianowanie szefem obwodu generała Ołeksija Pietrowa, który w latach 2017-2019 był szefem Departamentu Kontrwywiadu Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.

Można dodać, że Zakarpacie, będące jakby przedłużeniem Bieszczadów, graniczy z Polską. Istnieje wiele możliwości ponadgranicznej współpracy, które są dotychczas nie wykorzystywane. Jest to region w Polsce, mimo swych krajobrazowych a także kulturowych walorów. O Zakarpaciu stało się natomiast niewano głośniej, gdy w  marcu br. dwóch Polaków skazano w Warszawie za podpalenie węgierskiego ośrodka kultury w Użhorodzie. Ślady  jasno wskazywały na moskiewską inspirację.  Warto więc wiedzieć, że region jest też trochę zapalny oraz że jest tam „środek Europy”, pokazywany chętnie turystom.

Eugeniusz Bilonozhko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.