Ukraiński ambasador na celowniku niemieckiego dziennikarza-prowokatora

Niemiecki dziennikarz Tilo Jung , głównym przedmiotem wywiadu z ambasadorem Ukrainy Melnykiem uczynił zbrodnie UPA. Tilo Jung jest dziennikarzem- egomanem, który dla zdobycia popularności posługuje się prowokacją. Taką opinię mają o nim jego koledzy po piórze. Określany już był jako „wulgarny pacyfista” lub „polityczny podżegacz” ( Reizfigur im Politbetrieb“). Trudno stwierdzić,  co sprowokowało Tilo Junga do akurat takich pytań w wywiadzie z ambasadorem kraju, który broni się przed brutalną rosyjską agresją. Należy też zwrócić uwagę, że w tych samych dniach rosyjskie środki przekazu informowały jakoby Prawosławny Kościół Ukrainy ogłosił świętym Stepana Banderę, przywódcę Organizacji Nacjonalistów Ukraińskich (UPA). Czyniły to również anonimowe kanały telewizyjne i użytkownicy sieci społecznościowych z Rosji. Ukraiński portal StopFake określił tę wiadomość jako całkowicie nieprawdziwą i klasyczny „fakenews”. Służba prasowa Prawosławnego Kościoła Ukrainy (PKU) stanowczo zaprzeczyła 23 czerwca. Nie wiadomo czy Tilo Jung wiedział o najnowszej rosyjskiej prowokacji i czy postanowił się do niej dołączyć. W każdym razie znajdzie się z pewnością na liście tych pozbawionych moralnych skrupułów dziennikarzy, których Moskwa ceni szczególnie.

W każdym razie czołowe niemieckie gazety też zapałały oburzeniem na Melnyka, nie odnotowując fakcenewsa z Moskwy i nie zauważając, że Moskwa, z pomocą niemieckich mediów chce, odświeżyć polsko-ukraińskie konflikty. Niemieccy komentatorzy wykazali się przy tym historyczną niewiedzą, przypisując zbrodnię UPA samemu Banderze, który od 1941 roku był więźniem niemieckiego obozu koncentracyjnego a jego brat w takim obozie zginął.

Oba ministerstwa spraw zagranicznych zareagowały na prowokację w sposób właściwy. „Opinia ambasadora Ukrainy w Niemczech, Andrija Melnyka, wyrażona w wywiadzie udzielonym niemieckiemu dziennikarzowi, jest jego osobistą opinią i nie wyraża stanowiska MSZ Ukrainy” – głosi ukraiński komunikat. Polska strona uznała, że sprawa jest w ten sposób załatwiona. „Podziękowałem ministrowi Kulebie za szybką publiczną interwencję w tej sprawie” – stwierdził minister Rau.

Mniejszą powściągliwością wykazali się polscy dziennikarze, z tytułami taki jak „Słów ambasadora Andrija Melnyka nie da się tak łatwo wymazać”. Ciekawe co powiedzą, kiedy Tilo Jung zapyta polskiego ambasadora Berlinie, co sądzi on o pacyfikacji ukraińskiej wsi w II RP w roku 1930 i 1938. Jestem przekonany, że wtedy Tilo Jung mógłby już dostać nagrodę specjalną rosyjskiej postprawdy. Nadarzająca się okazję wykorzystał też czołowy promoskiewski Korwin-Mikke atakując Melnika i Ukrainę, który zachęty w postaci nagrody z Moskwy już chyba nawet nie potrzebuje.  

Ambasador Melnyk powinien unikać dziennikarz z tak dalece obniżonym poziomem zawodowego morale takich jak Tilo Jung. Zarazem należy stwierdzić, że nie powiedział on nic co istotnie mogło by budzić oburzenie.

Wypowiedzi amb.Melnika o UPA w żadnym wypadku nie należy uznawać za skandaliczną. Próba czystki etnicznej na Wołyniu wymaga potępienia i została też wielokrotnie potępiona również przez stronę ukraińską, również przez ukraińską prawicowe (rzekomo faszystowską). Tilo Jung wyraźnie o tym nie wiedział (lub wiedzieć nie chciał) i jego pytania były tym bardziej prowokujące i niestosowne). Czas zrozumieć, że wiedzy o UPA nie można ograniczać i kojarzyć jedynie z Wołyniem 43′. Była to formacja polityczno-wojskowa, walcząca zarówno przeciw III Rzeszy jak i Sowietom. W tragicznej dla Ukrainy sytuacji podczas II wojny światowej odegrała nie małą rolę w podtrzymaniu idei niezależnego państwa ukraińskiego. To był powód, że sowiecka propaganda wzięła ją za cel, czyniąc z Bandery symbol wszelkiego zła (robili to ludzie którzy zarazem ukrywali prawdę o Katyniu i Gułagu). Dzisiaj Moskwa czyni to samo, a nawet w dwójnasób zakłamując prawdę o Buczy i nazywając prezydenta Zełeńskiego nazistą.

Z uwagami Melnyka należy się zgodzić, gdy pisze: „Ukraińcy nie potrzebują wskazówek dotyczących historii postkolonialnej z Niemiec, które są odpowiedzialne za 10 milionów ukraińskich ofiar nazistowskiego terroru. Ale zamiast ostatecznie pogodzić się z tymi nazistowskimi zbrodniami przeciwko ukraińskim cywilom, Bandera został obrany za cel”.
Istotnie Niemcy powinni dużo lepiej przestudiować historię Ukrainy (ich nie wiedza w tym względzie dowodzi arogancji wobec Europy wschodniej). Ich rozrachunek z ich trudną historią jest do pewnego stopnia niekompletny, dopóki nie są świadomi wydarzeń II wojny światowej w Ukrainie. I nie Bandera z ich strony wymaga potępienia, ale „wulgarny pacyfizm” dziennikarzy takich jak Tilo Jung, która hamuje wysyłkę broni oraz naiwność, która służy moskiewskiej prowokacji.

Stanie  ona nieudana, jeśli niemieckie media zajmą się w pogłębiony sposób dziejami państwa i narodu, który dziś broni Zachodu, o co nie tak trudna bowiem istnieje na ten temat również kompetentna i rzeczowa literatura. Tym bardziej istnieje taka literatura w Polsce i radzę jej lekturę polskim kolegom.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.