Nieoczekiwana rewolucja – zbuntowana młoda Białoruś

Wydarzenia na Białorusi przekraczają wszelkie oczekiwania. Po trzech nocach terroru zaprowadzonych przez aparat przemocy, w czwartym dniu protestu białe marsze kobiet zdominowały ulice miast. Zaktywizował się dotychczas mniej aktywny wschód kraju, tak jak stało się Homlu. „Biały protest” trafił do samego centrum Mińska. Represje OMON- osłabły. Terror i represje mogą wrócić, ale to że protest przetrwał pierwszą fazę nacisków i prześladowań oraz stał się powszechny stwarza nową sytuację. Polityczny cykl wydarzeń, przy którym Łukaszenko „wygrywa” kolejne wybory, brutalniej lub łagodniej usuwa wszystkich kandydatów,  został przerwany. Białoruskiej rewolucji wciąż jednak bardzo daleko do zwycięstwa Przegrana wciąż jest możliwa a nawet bardziej prawdopodobna od wygranej, jest jednak jasne, że sytuacja nie wróci do punktu wyjścia. Społeczeństwo przebudziło się, co widoczne już było podczas zaskakującej kampanii wyborczej i nie zapadło w apatię po bezczelnym i jawnym zafałszowaniu wyborów.

Protesty nie są dziełem dotychczasowej białoruskiej opozycji starszego pokolenia.  Obecny protest to młodzież i co fascynujące – ogromną rolę odgrywają w tym ruchu kobiety. Jest on spontaniczny i pozbawiony przywództwa, choć jego ikoniczną postacią jest Swiatłana Ciechanouska. Ta jakże odważna osoba nie uważa się zarazem za polityka i świadomie wystawiła swoją kandydaturę w zastępstwie męża, któremu odmówiono prawa do kandydowania. Nie miała też programu innego, prócz przyprowadzenia uczciwych wyborów.

Ruchowi protestu też brak jest wyrazistych haseł politycznych. Główni polityczni konkurenci Wiktor Babaryka i Waleryj Cepkała to byli współpracownicy Łukaszenki, których wielu komentatorów podejrzewa o poglądy prorosyjskie. Białoruska rewolucja nie przypomina ukraińskiego majdanu. Nie odbywa się w imię haseł przystąpienia do Unii Europejskiej, nie ma w niej wezwań do reform gospodarczych, nie mówi o pogarszającej się sytuacji materialnej społeczeństwa, ani nawet o nieodpowiedzialnej reakcji Łukaszenki na zagrożenie Covidem, choć wszystko to w oczywisty sposób pozostaje w tle.

A jednak nieco bliższa obserwacja dostarcza wielu danych o głębszym podłożu i treści tego protestu. Co najbardziej zwraca uwagę, to biało-czerwono-biała flaga będąca symbolem protestujących (w większości młodzieży rosyjskojęzycznej). Ważne jest to co wielu nosi na  tiszertach i można tam podpatrzeć zgrafizowany symbol współpracy trzech kobiet, które podjęły walkę za uwięzionych mężów,  znak  „Łuka 3%” mówiący o milimalnym poparciu dla  Łukaszenko , praca jednego z białoruskich artystów. Jakże przypomina to maszerujące literki polskiej „solidarycy” z roku 1980.  Białoruska rewolucja ma już więc swoje symbole, takie tez biały strój kobiet i białe wstążka na przegubie dłoni.

Internet potwierdza w tym buncie swoje znaczenie, okazując swoje coraz to nowe możliwości.  Łukaszenko usiłował zagłuszyć  główne niezależne strony takie jak tut.by i Nowa Niwa, ale nie dało to pożądane efektu. Komunikacja społeczna przeniosła się w inne miejsca.  Internet to struktura zdecentralizowana,  a smartfon okazał się bronią niezwykle skuteczną w obronie wolności obiegu informacji. Wydarzenia reportowane są w czasie bieżącym na amatorskich video. To co dzieje na ulicy filmowane jest okien okolicznych domów i wrzucane do sieci. Żadna tradycyjna stacja telewizyjna nie byłaby by zdolna do tylu reportaży i dostarczenia takiej ilości obrazów. Inicjatywy takie jak NEXTA, działa jednostek a nie jakiś medialnych gigantów,  skutecznie zbierają dane i upowszechniają je w błyskawicznym tempie.  Okazuje się, że spontaniczna rewolucja nie potrzebuje żadnych centrów informacyjnych ani rzeczników prasowych. To co nazywa się flashmob i co kojarzy się młodzieżowym eventem, okazuje się  skutecznym sposobem organizacji walki z OMON-em  (jak stało się np. w Pińsku), a grupy   triksterów – słowo z młodzieżowego slangu oznaczającego kogoś kto się wygłupia –  okazują się skuteczne w dezorganizacji działań policji, nie zdolnej do pacyfikacji całkowicie rozproszonych działań.  

Wszystko to nie zmienia faktu, że spontanicznemu ruchowi brak przywództwa. Nie sposób powiedzieć jak długo trwać może taki stan rzeczy. Społeczna energia ulicy może ulegać wyczerpaniu, jeśli nie pojawią się jakieś ramy organizacyjne. Być może nastąpi to, jeśli reżym zmuszony zostanie do wypuszczenia na wolność więzionych polityków takich Babaryka, Cepkała czy Statkiewicz. W takiej sytuacji powrót do Białorusi, wywiezionej na Litwę przez Łukaszenkę,  Ciechanouskiej byłby czymś samozrozumiałym. Dzisiaj to jednak tylko spekulacja. Trudno też obecnie wyobrazić sobie,  jaką sytuację by to stwarzało, gdy Łukaszenko wciąż pozostawałby formalnie prezydentem.

W ocenie wydarzeń pojawić się musi czynnik rosyjski i pytanie o reakcję Kremla. Liczne były komentarze, że narastające kłopoty Łukaszenki w okresie kampanii wyborczej to dzieło Kremla a przynajmniej, że Kreml temu pomaga. Sprawa zatrzymanych przez Łukaszenkę, nasłanych rzekomo przez kremlowskich najemników „wagnerowców”, choć dalece nie jasna,  to jednak wspomagała takie domniemania. Snuto domysły, że Putin, prowokując perturbacje, chce ograniczyć pole manewru Łukaszenki i bardziej uzależnić go w ten sposób od Moskwy. Jeśli nawet by tak było (co jest dalece nieoczywiste i jest wyłącznie spekulacją), to należałoby stwierdzić , że Moskwa przeliczyła się w swoich rachubach. Choć Białoruś nie przyprawia Putina o bezsenność wizją Majdanu, to jednak białoruski bakcyl wolności może okazać się nie mniej groźny. W Chabarowsku demonstruje się z poparciem dla Białorusi, a marsz poparcia przeszedł ulicami Moskwy. Zarazem oficjalne rosyjskie media zachowują się wobec wydarzeń w Białorusi z zadziwiającą powściągliwością, co zdradza być może niepewność Kremla, jak ma reagować. Nawet gdyby Putin chciał w jakiś sposób ingerować obecnie w sytuację w Mińsku, trudno byłoby mu zdecydować na rzecz kogo.

Białoruski protest obywa się bez unijnej flagi, to jednak jeśli Łukaszenko zbliży się do Kremla, to pewnie na zasadzie reakcji białoruska opozycja zorganizowana na nowo i z udziałem młodszego pokolenia stanie się bardziej proeuropejska i prounijna. Integrowanie takiej Białorusi do rosyjskiego neoimperium może się okazać jeszcze trudniejszy niż gdy opierał się temu czyniący fochy Putinowi Łukaszenko.

Niezależnie jak silny czy słaby jest wpływ Kremla,  oczywisty jest autentyczna i samodzielna mobilizacja białoruskiego społeczeństwa, zarówno podczas kampanii wyborczej jak i w reakcji na sfałszowane wybory. I ta właśnie mobilizacja jest czynnikiem absolutnie zasadniczym. Biało-czerwono-biała flaga i symbol Pogoni świadczy o tym, że komponenta świadomości narodowej jest istotnym tłem ruchu. Paradoksalnie można to uważać za pośredni efekt rządów Łukaszenki, za którego rządów Białoruś trwała jako stabilne choć autorytarnie rządzone państwo.

Żaden odpowiedzialny komentator nie może ryzykować stwierdzeń,  co zdarzy się w najbliższych dniach. Każda z następnych nocy przynieść może przełom a tą lub inną strony. Skrajna niepewność trwać może jednak przez pewien czas. Nawet jeśli szala przechyli się na stronę protestów (może się to mieć wiele wariantów) to i tak następny okres nacechowany będzie niepewnością.

Czynnikiem tej niepewności jest również nasza niewiedza o Białorusi, kraju który tak długo kojarzył się tępym choć sprytnym dyktatorem, który jednak nie budził poważniejszego zainteresowania. W Mińsku, mimo dramatyzmu wydarzeń, brak dostatecznej ilości korespondentów (tym bardziej cenić sobie wszystkich którzy nadsyłają  stamtąd wiadomości i obrazy) i brak też pogłębionej znajomości dziesięciomilionowego społeczeństwa ze skomplikowaną przeszłością, która pozwoliłaby lepiej rozumieć przebieg wydarzeń. Być może jednym z efektów obecnych wydarzeń będzie to, że braki te będzie się nadrabiać.

Jedno tylko można przewidywać. Białoruś nie będzie już taka jak była jeszcze rok czy kilka miesięcy temu. Proces narodotwórczy i upodmiotowienia społeczeństwa ruszył do przodu. Może to zapowiadać postęp dla białoruskiego społeczeństwa, jednego z najbardziej umęczonych w historii Europy, może też być początkiem nowego burzliwego i dramatycznego okresu, jeśli starcie z reżymem Łukaszenki będzie trwało dalej. Pozostaje pilnie śledzić wydarzenia, pamiętając o tym, że niezależnie od wielkiej polityki, jest to dziś walka  o wolność i Białoruś owładnięta jest duchem wolności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.