Kiszyniów – Kijów i trudny problem Naddniestrza
Ołeksij Reznikow wicepremier Ukrainy spotkał się 1 lipca z wicepremierem ds. Reintegracji Republiki Mołdawii Cristina Leixac. Tematem rozmów była m.in. wymiana doświadczeń w zakresie polityki reintegracyjnej terytoriów pozostających poza kontrolą obu rządów i przeciwdziałania wpływom Federacji Rosyjskiej. Jakie znaczenie ma ta wizyta na tle całości stosunków Kijów-Kiszyniów?
Zdaniem Jewhena Magdy, ukraińskiego politologa i dyrektora „Instytutu Polityki Światowej”, pozytywnym sygnałem było mianowanie na stanowisko wiceministra spraw zagranicznych Ukrainy Jewhena Jenina, który w 2000 roku ściśle zajmował się konfliktem naddniestrzańskim. Wektor mołdawski należy również do kompetencji innego viceministra, Vasyla Bodnara. Obu polityków można uznać za dość krytycznych wobec obecnego rządu w Mołdawii.
Jeśli chodzi o nowego ambasadora Ukrainy w Mołdawii, to w lutym 2020 roku został nim Marko Szewczenko. Ważną zaletą tego dyplomaty jest doświadczenie na odcinku Mołdawii i Naddniestrza oraz Rumunii. Ambasador Szewczenko odbył spotkania ze wszystkimi przedstawicielami grup politycznych w parlamencie oraz z premierem kraju. Odwiedził on także władze samozwańczej republiki. Ukraińskie MSZ kontynuuje próbę ożywienia projektu GUAM z naciskiem na format współpracy gospodarczej i dialogu międzyparlamentarnego, co można także uznać za kontynuację poprzedniej polityki.
Artem Filipenko, kierownik Działu Badań Regionu Dunaju i Morza Czarnego Narodowego Instytutu Studiów Strategicznych Ukrainy, uważa, że Mołdawia nie należy dziś do priorytetów ukraińskich władz. Różnica w stosunku do okresu prezydentury Poroszenki wynikała z dwóch powodów. Po pierwsze, wizja zagrożenia, jakie stanowi istnienie na południowych granicach Ukrainy nieuznawanej Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawii i rosyjskiego kontyngentu wojskowego na jej terytorium. Nic dziwnego, że po raz pierwszy obecność tych formacji została wpisana do Doktryny wojskowej Ukrainy jako jedno z aktualnych zagrożeń militarnych. Po drugie, na stosunkach dwustronnych opierały się na dobre relacje osobiste między Vladem Plahotniukiem, ówczesnym przywódcą Partii Demokratycznej i faktycznym władcą Mołdawii, a Petro Poroszenką.
Umożliwiło to uruchomienie szeregu kwestii, poczynając od utworzenia komisji ds. Dniestru, a kończąc na otwarciu wspólnej odprawy granicznej. Obecnie na takim najwyższym szczeblu politycznym nie ma takiego czynnika.
Stosunki
ukraińsko-mołdawskie są nadal w impasie z powodu wewnętrznych problemów politycznych
w obu krajach. W ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy w Mołdowie dwukrotnie
zmienił się rząd i konfiguracja parlamentarnej koalicji, a na jesień br.
zaplanowane są wybory prezydenta kraju oraz samozwańczego przywódcy
Naddniestrza. Ukraina nie jest
jeszcze gotowa do przedstawienia własnych propozycji rozwiązania kryzysu w Naddniestrzu (ani w formacie 5 + 2, ani na
poziomie Kijów – Kiszyniów).
W formacie 5 + 2 po długiej przerwie Ukraina z powrotem mianowała ambasadora Wiktora Kryżanowskiego, co jasno wskazuje na kontynuację poprzedniej polityki. Kijów mógłby wspierać Kiszyniów w blokadzie Naddniestrza, ale nie wydaje by gotów był do takiej tak radyklanej inicjatywy. Eksperci przekonują, że taki scenariusz po pierwsze nie cieszył by się poparciem globalnych graczy i byłby jedynie z korzyścią dla lokalnych władz w Tyraspolu i przemytników.
Ekspert „Ukraińskiej Pryzmy” Sergij Gerasemczuk uważa, że istnieją dwie możliwe opcje rosyjskiej taktyki w Mołdawii w najbliższej przyszłości:
– umiarkowana polityka wpływów, przy jednoczesnym wspieraniu lojalnego prezydenta Mołdawii Igora Dodona i innych prorosyjskich graczy, ponieważ Moskwa jest przekonana, że istnieje potrzeba wsparcia nowych polityków, którzy będę skutecznie bronili jej interesów.
– Chaos. Biorąc pod uwagę niewypełnienie przez Dodona zobowiązań co do Naddniestrza i braku zgody na kredyt, Moskwa może odmówić poparcia obecnemu rządowi i wywołać chaos w tym kraju (masowe protesty podczas wyborów, bankructwo kraju), aby wyraźnie pokazać Mołdawię jako państwo upadłe.

Oba scenariusze wydają jednak przerysowane. Ani Moskwie nie uda się raczej stworzyć silnego lobby promoskiewskiego w Mołdawii, ani chaos, na który Moskwa liczy, nie skończy się upadkiem Mołdawii jako państwa.
Trudno też oczekiwać jakiegokolwiek postępu w stosunkach ukraińsko-mołdawskich, biorąc pod uwagę, że Mołdawia stoi na krawędzi kryzysu politycznego, który może doprowadzić do upadku obecnego rządu (Ion Chicu), a nawet przedterminowych wyborów parlamentarnych. Jednocześnie warto pamiętać o czynniku wyborów prezydenckich jesienią. Dlatego okres niepewności będzie trwał długo.
Konflikt naddniestrzański ma charakter zastarzały i w istocie nic się w nim nie zmienia od początku lat 90-tych. Obecna polityka Ukrainy wobec Mołdawii nie stanowi nowej jakości. Pewne próby pomocy władzom mołdawski ze strony Ukrainy miały miejsce już przy rządach prezydenta Kuczmy, a zwłaszcza Juszczenki, jednakże były one bardzo niekonsekwentne. Ukraińscy przywódcy tłumaczyli to obecnością dużej populacji ukraińskiej w Naddniestrzu i wspólna blokada Tyraspola przez Kiszyniów i Kijów miałaby, według nich, grozić katastrofą humanitarną w Naddniestrzu. To stale ułatwiało przemyt przez granicę (alkohol, wyroby tytoniowy) z którego korzystały elity polityczno-finansowe po obu stronach Dniestru. Obecne władze Kijowa, deklaratywnie chcą doprowadzić do uregulowania konfliktu z Rosją w Doniecku, znajdują się w jeszcze trudniejszej sytuacji wobec Moskwy, która zawsze niechętnie reagowała na próby ich włączenia się w rozwiązywanie konfliktu naddniestrzańskiego.
Ukraińska dyplomacja wydaje się kontynuować działania okresu prezydentury Petra Poroszenki. Dotyczy to przede wszystkim takich strategicznych punktów jak euroatlantyckiego i obrona przed Rosją. Jednocześnie wykazuje ona większa ostrożność ukraińskich dyplomatów i mniejszą inicjatywę. Obserwować to można również w polityce wobec Mołdawii.
Pavlo Lodyn
Центр політичних наративів демократії
zdj.przejście graniczne między Mołdawią a Naddniestrzem