Gorące granice imperium Putina

Granica Rosji z Ukrainą to jedno z najbardziej zapalnych punktów naszego  globu. Nie jest to jedyny odcinek granicy rosyjskiej quasi-federacji, gdzie  obecne jest  napięcie grożące konfliktem.  

                Na dalekim Wschodzie przedmiotem  spornym są Kuryle,  zabrane  Japonii po II wojnie. Moskwa stara się o sojusz z Pekinem, to jednak ma z nim  zadawniony spór o Mandżurię.

W Azji środkowej  Rosja graniczy z Kazachstanem z  13% mniejszością Rosjan na północnych terytoriach tego kraju. Propagandziści rosyjscy wciąż grożą aneksją tych terenów.

Południowy Kaukaz  to konflikt z Gruzją dotyczący Abchazji i południowej Osetii. Azerbejdżanem utracił  tereny rzecz Armenii, którą wspiera Rosja. Ostatnia wojna azersko-ormiańska sprawy do końca nie rozwiązała, a rosyjskie siły pokojowe pilnują pokoju, który nie musi być trwały.

Północny Kaukaz, leżący w granicach FR,  to  puszka Pandory. Rosjanie stanowią tam  zdecydowaną mniejszość, a region jest wylęgarnią islamskiego fundamentalizmu. W Dagestanie na  3.3 mln ludności przypada tylko  100 tys.  Rosjan,  w Inguszetii na 0.5 mln 2 tys.,  w Czeczenii poniżej 2%  (warto dodać, że w 1960 roku było ich 50%).  Tam nawet, gdzie udział mniejszości rosyjskiej jest nieco większy, jej procentowy udział szybko spada,  jak w Kabardo-Bałkarii  (z 33% do 22%) i Karaczajo-Czerkiesji  (z 42% do 31 %. ).

Naddniestrze, wąski pasek lądu utrzymujący się dzięki rosyjskim koszarom, mafii i przemytowi,  od trzech dekad jest „zamrożonym” konfliktem. Towarzyszą mu  pogróżki Moskwy wobec Mołdowy, od której terytoriom to siłą oderwano.

Region Królewiecki (kaliningradzki), całkowicie oddzielony od Federacji,  stwarza rozliczne trudności z zaopatrzeniem i naturalną skłonność do samodzielności, którą hamuje potężny kontyngent wojskowy.

Ten skrótowy przegląd uzupełniając trzeba, problemami  dotyczącymi Wysp Alandzkich na Bałtyku przynależnych Finlandii oraz problemów, jakie Norwegia ma z Rosją w  Arktyce.

Zarazem Rosja traktuje swoje granice jako zmienne i ruchome. „Ruski mir / rosyjski świat” nie może być zarazem ograniczony żadną trwałą linią wyznaczoną na mapie. Rosja ma być  wszędzie tam, gdzie są Rosjanie. Wedle tej ideologii Rosja  nie ma i nie może mieć żadnych etnicznych granic. Rosją można zadeklarować każdy obszar, dokąd dotarł rosyjski żołnierz,  a za nim rosyjski czynownik i rosyjscy kolonizatorzy.  

W latach 1989-91 nastąpiła implozja. Kolaps Związku Sowieckiego oznaczał dla moskiewskiej centrali utratę jednej trzeciej  terytorium (z 22 do 17 mln mln km2) oraz niemal połowę ludności: zostało 143 milionów z uprzednich 290. Wcześniej w roku 1989 Moskwa utraciła „imperium zewnętrzne” z blokiem wschodnim,  kończące się na Łabie. Dziś jego wschodnią granicę wyznacza front w Donbasie.

Gdy imperium uległo tak istotnemu skurczeniu,  spora część „ruskiego miru” znalazła się poza jego granicami. Znakomitym tego przykładem jest Kazachstan ze wspomnianą już 13% mniejszością rosyjską. Dawni administratorzy kazachskiej prowincji,  zarządzanej z Moskwy, stali się diasporą, w obcym sobie otoczeniu, zmuszeni zapomnieć o dawnych przywilejach. Dla Moskwy jednak (i dotyczy to nie tylko Kazachstanu) społeczność rosyjska poza granicami nie jest mniejszością, jaką obowiązywać by miała lojalność wobec państwa,  w którym przyszło jej żyć. Rosjanie mają być wszędzie  „u siebie” i czekającą na sygnał V kolumną. Bardzo przypomina to  postępowania III Rzeszy wobec mniejszości niemieckiej poza granicami Niemiec przed II wojną światową.

Rosyjska V kolumna ma pomagać  przywróceniu dawnego imperium. Zamrożone konflikty były polityką czekania na lepsze czasy,  aż Moskwa się wzmocni i będzie mogła uderzyć z całą siłą.

Dla Rosji bez wewnętrznych reform, zapóźnionej gospodarczo,  lepsze czasy jednak nie nadchodziły. Wtedy Putin rozpoczął obecną wojnę, której w żaden sposób nie da się zredukować do „zamrożonego” konfliktu.  Przerażająca i ludobójcza agresja każe  sąsiadom Rosji spojrzeć na nowo na własne z nią granice. Wojna w Ukrainie zadziałała jak wielka  „odmrażalka” zadawnionych konfliktów. Zagrożenia, uznawane jedynie za potencjalne,  uznano  za jak najbardziej aktualne.  Napaść na Ukrainę ujawniła zarazem słabość Rosji i jej ograniczone militarne możliwości. Ośmielało to do bardziej otwartego stawiania  problemu.

Finlandia i Szwecji postanowiły przystąpić do NATO, przed czym się długo wstrzymywały. Japonia zaczęła głośniej mówić o wyspach kurylskich a także zmieniać swoją doktrynę wojenną, by dopuścić nawet posiadanie broni jądrowej.  Czyni tak z pewnością z myślą o Chinach ale też o Rosji. Kazachstan zaczął się od  Moskwy demonstracyjnie dystansować.  

Naddniestrze miało być bazą wypadową inwazji w kierunku Odessy, a Kiszyniów miał być Moskwie podporządkowany. Odpowiedzią Mołdowy jest wzięcie  przyspieszonego kursu na Zachód. Sytuacja odwraca się.  Izolowane i nie posiadające dostępu do morza miniaturowe niemal Naddniestrze  okazuje się  trudne do obrony i może być łatwo przywrócone Mołdawii. Ukraina już dzisiaj wyraziła gotowość pomocy w „deokupacji”.

Od czasu wojny azerko-ormiańskiej, Armenia,  której Rosja nie udzieliła dostatecznego wsparcia, wyraźnie dąży do bardziej samodzielnej polityki, dającej solidniejsze gwarancje bezpieczeństwa.

Sprawy  północnego  Kaukazu również zjawiają się w nowym świetle. Wojny czeczeńskie uzależniły kraj od Rosji, w dwie dekady później trudno jednak stwierdzić czy Kadyrow jest zakładnikiem Putina czy też Putin Kadyrowa. Sprawa niepodległości Czeczenii nie wygasła a oddziały wolnej Czeczenii walczą po stronie ukraińskiej. Północny Kaukaz to dla Rosji także szeroko pojęta i drażliwa granica z Islamem. Czeczenia i Dagestan są w chwili obecnej wylęgarnią islamskiego ekstremizmu (który w jakimś stopniu jest reakcją na rosyjską dominację).

Pogranicze rosyjsko-czeczeńsko-dagestańskie odsłania też ogólniejszy problem, jaki ma Moskwa ze swoim  pograniczem.  

Rozpad Związku Sowieckiego  wiązał się z procentowym wzrostem ludności rosyjskiej wewnątrz nowo uformowanej imperialnej państwowości (z 50 do 80%). Nie zwiększyło to jednak gęstości zaludnienia. Wprost przeciwnie.  Spadła ona z 13 na  8 osób/km2 (na terenie Syberii to poniżej 5 os./km2). Stało się tak bowiem Związek Radziecki utracił tereny gęściej zasiedlone (średnio ok 30 osób na km2).

Obwody graniczące  z Północnym Kaukazem (Stawropolski oraz Kałmucja) to tereny, co prawda z większością rosyjską, ale o niskiej gęstości zasiedlenia 20 os./km2, w porównaniu z  gęstością zaludnienia ponad 80 os./km2 w Czeczenii i Dagestanie, do czego dołącza się silny wzrost demograficzny  wśród islamskiej ludności. W dłużej perspektywie zapowiada to powolną ekspansję ludności islamskiej.  

Moskwa, wyraźnie się tego obawiając, dopuszcza do pewnego ożywienia tożsamości Kozaków Dońskich i Kubańskich, skłaniając ich do osadnictwa na wrażliwym terenie  Stawropola. Ten kij ma jednak dwa końce, bowiem tamtejsze kozactwo dobrze pamięta wycierpiany sowiecki genocid i nie identyfikuje  się z „ruskimi”, mimo dotychczasowej, tradycyjnej wiernopoddańczej lojalności wobec Moskwy.

Jeszcze poważniejsza dysproporcja ludnościowa ma miejsce na Dalekim Wschodzie. Na terenie historycznej Mandżurii rosyjskie prowincje  (Kraj Nadmorski i Obwód Amurski, Kraj Chabarowski)  liczą 2.4 mln ludności ( 6 osób/km),    gdy tymczasem sąsiadująca chińska prowincja Heilongjiang liczy 32 mln z gęstością 70 osób/km2. Warto pamiętać o  konflikcie w tym regionie  na rzecze Isuri  w roku 1969. Dodać jeszcze można, że gęstość zaludnienia Syberii  to mniej niż 5 osób/km2. 

Rosja etniczna nie chce i do pewnego stopnia nie może wyznaczać swoich granic.  Ludność rosyjska rozproszona została po całym ogromnym obszarze imperium do najodleglejszych obszarów. Tak konstruowany „rosyjski mir”, będący długo wyrazem ekspansjonistycznych ambicji Kremla, staje się coraz źródłem głębokiego kryzysu. Problem ten w szczególny sposób dotyka ciągnącej się dziesiątkami tysięcy kilometrów granicy. 

Komentarz publikowany w Onet

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.